Polecany post

Rzeczy, których nie mam

     Wygląda na to, że nie mam planu i za bardzo nie wiem, kim jestem. Co, mówiąc oględnie, jest sytuacją beznadziejną, bo wynika z n...

sobota, 20 listopada 2010

Rzeczy, których nie mam

 

   Wygląda na to, że nie mam planu i za bardzo nie wiem, kim jestem. Co, mówiąc oględnie, jest sytuacją beznadziejną, bo wynika z niej tylko tyle, że kompletnie nie mam pojęcia, co robić. Ale tak naprawdę kompletnie.
    Codziennie rano budzę się ze świadomością, że te wszystkie rzeczy, których podejmę się tego dnia, są tylko czynnościami zapychającymi czas, tracącymi znaczenie w momencie ich sfinalizowania. Nie prowadzą do niczego, nie budują przyszłości, nie definiują mnie jako osoby, nic nie znaczą. Nie można o nich opowiadać, wspominać ich ani pragnąć zapomnieć. Więc koniec końców rozpływają się bez śladu w przemijającym czasie, a ja czuję się tak, jakbym nie istniała.
    Tak więc tego nie mam – siebie, tożsamości i życia. Nie potrafię zawrzeć definicji tego w prostym zdaniu oznajmującym ani też sklecić dłuższej wypowiedzi o sobie z wypunktowanych przymiotników, zerżniętych z bardzo profesjonalnego horoskopu i charakterystyki numerologicznej, dostępnej pod hasłem „Ryby, ósemka”.
    Nie mam nadwagi, z którą mogłabym walczyć, ani poglądów na świat godnych walki o nie.
    Nie mam lokaty, oszczędności, ubezpieczenia, w codziennym porannym spamie nie znajduję niczego, co mnie dotyczy. „Tanie loty do Turcji” – nie mam po co tam lecieć. „Wakacje w Prowansji” – nie mam prawa do urlopu.
    Nie mam faceta, którego mogłabym podejrzewać o zdradę i obserwować, czy jego zachowanie spełnia wszystkie dziesięć punktów z listy „jak rozpoznać poczucie bezpieczeństwa w związku”. Nie szukam ideału.
   „Nie mam Downa i nie robię kariery”.
    Nie mam sprawy w sądzie.
    Nie marzy mi się figura modelki ani kiecka Carli Bruni, no bo nie mam zgrabnych nóg.
    Nie mam talentu, z którym mogłabym wbić do telewizji, powalając na kolana miliony widzów.
    Nie mam osiągnięć, którymi mogłabym zainteresować potencjalnego pracodawcę. Ogólnie rzecz biorąc – nie mam widoków na przyszłość. Nie mam też co rozwodzić się nad przeszłością, która nie jest ani lepsza, ani gorsza, po prostu nic z niej nie wynika.
    Nie mam zdjęć z dzieciństwa, bo w czasach komunizmu niewiele rodzin miało aparaty fotograficzne.
    Nie mam swoich ulubionych płyt ani też sprzętu, na którym mogłabym ich słuchać. Tego trochę mi brakuje, ale nie mam poczucia winy, że ściągam muzykę z internetu na moją chińską empetrójkę.
    Nie mam smartfona, ipada, tabletu, gdyż nie interesuje mnie jednosezonowy szmelc wytwarzany przez koncerny zarabiające fortunę na rujnowaniu planety.
    Nie mam samochodu, prawa jazdy, prawa do zasiłku ani ulg podatkowych. Nie mam perspektyw na godną emeryturę, a tym bardziej na założenie rodziny.
    Nie mam adresu stałego zamieszkania i nigdy nie będę mieć własnego domu, psa, ogródka, prania na sznurkach, trzepaczki do dywanów, namolnych sąsiadów, znajomego listonosza, zaprzyjaźnionej rodziny spod czwórki.
    Nie mam kredytu ani zamążpójścia w planach, więc nie mam o czym rozmawiać z rówieśnikami.  
    Nie mam profili na portalach społecznościowych, bo zupełnie nie mam się czym chwalić. A co za tym idzie – nie mam znajomych, bo też nie chce mi się udawać, że interesuje mnie to, czym chwalą się oni.
   Nie mam limitowanego wydania wszystkich części „Zmierzchu”, ale kupiłam sobie kalendarz z wyrywanymi kartkami, żeby móc bezwzględnie zdzierać ze ściany każdy dzień do kosza.

Alena Nováková                                                                                                                      BXL2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz