Polecany post

Rzeczy, których nie mam

     Wygląda na to, że nie mam planu i za bardzo nie wiem, kim jestem. Co, mówiąc oględnie, jest sytuacją beznadziejną, bo wynika z n...

poniedziałek, 23 kwietnia 2018

24 kwietnia (niedziela)


Tylko plecak i jedna torba mieszcząca do dwudziestu kilo życiowego dorobku. Taka torba, która była użytecznym wyznacznikiem priorytetów. Nie mieściło się w niej wiele zmarnowanych lat, jedna trudna miłość ani ryza papieru odrzuconych rękopisów. Jedna torba, czyli dwie pary butów, bielizna na tydzień, podróżny zestaw kosmetyczny i niemnące się ubrania w wersji uniwersalnej. Tylko tyle, ile można było unieść i zabrać ze sobą za horyzont, na kraniec stale odnawiającej się tęczy.

https://www.youtube.com/watch?v=prONQJjfTmU

niedziela, 15 kwietnia 2018

15 kwietnia (piątek)


Superbohater nie zostaje na herbacie, bo co u diaska miałby robić w takiej sytuacji? Wdać się w  prozaiczną gadkę o filiżankach, kubkach i porcelanie? Czy też o kolorach, kształtach, fakturze liści –  jak jakiś designer? Albo wycisnąć paluchem mokrą torebkę nad spodkiem? Albo – nie, błagam! – poprosić o cukier?! Superbohater, który sobie słodzi! Dlatego wiesz… jak jest… Nie ma innej opcji. Gdy już na ramionach przyniesie ci ocalenie, naręcze szczęścia, nowy start. Gdy stanie się już twoim całym światem… wtedy zwyczajnie odejdzie, jak po skończonej robocie. I zostawi cię, zupełnie samą, w samym środku bezkreśnie pustej przestrzeni twojego cudownie uratowanego życia.

https://www.youtube.com/watch?v=prONQJjfTmU


piątek, 13 kwietnia 2018

13 kwietnia (środa)


W mediach codziennie mówią o takich rzeczach. To jest stały temat, ludzie ginący w wypadkach czy katastrofach, codziennie giną ich setki. A ty słuchasz tego jak nudnych statystyk. Myślisz sobie, że ciebie to nie dotyczy, bo to są jacyś inni ludzie, jakiś inny gatunek ludzi. Tacy, co umierają. Tacy, z którymi ty nie masz nic wspólnego.

https://www.youtube.com/watch?v=prONQJjfTmU


poniedziałek, 9 kwietnia 2018

9 kwietnia (sobota)





















Czy to jest w porządku, żeby warunkiem miłości był wysoki poziom artystyczny twojego ukochanego?
– Mówią, że miłość nie stawia warunków.
– Właśnie.
– Ale daj spokój. Wyobraź sobie, że jesteś zakochana w pijaku, to co zrobisz? Nie postawisz mu warunku, żeby przestał pić?
– No dobra, ale alkoholizm to choroba, patologia, problem społeczny…
– A co, niski poziom artystyczny to nie patologia?
– Nie wiem właśnie. Nie ma na to odwyku, kar ani więzień.
– I może to jest właśnie problem.


https://www.youtube.com/watch?v=prONQJjfTmU

niedziela, 8 kwietnia 2018

8 kwietnia (piątek)

Wiedziałam, że to nie jest błahe, że żadne granice nigdy nie są błahe, a ja nie ma żadnych argumentów, żeby domagać się zmiany ich przebiegu. Granice same nie znikają, nie da się ich przeczekać, nie zmieniają kształtów, nie naciągają się (nawet te z gumy). I to zawsze ma znaczenie, po której stronie i w jakiej pozycji się znajdujesz, czy stoisz dumnie czy siedzisz pod ścianą, czy śmiejesz się z przyjaciółmi czy w samotności czekasz na coś, co może nigdy nie nadejść. Granice dają jasny obraz sytuacji, kim jesteś ty, a kim są oni, i wysyłają jasny komunikat, że bez szturmu nie przejdziesz.

https://www.youtube.com/watch?v=prONQJjfTmU


piątek, 6 kwietnia 2018

6 kwietnia (środa)


Stoję w miejscu i czuję się jak jakaś idiotka, która sama nie wie, na co czeka ani dokąd mogłaby sobie pójść. A dookoła nie zmienia się nic, żadne zmiany nie nadciągają z powietrza, żaden zewnętrzny czynnik nie potrafi mnie natchnąć ani pomóc ruszyć się z miejsca, wszystko zależy tylko od mojej własnej woli, ale nie potrafię jej właściwie odczytać. Nie mam kompletnie żadnego pomysłu na jakiekolwiek wielkie wydarzenie w swoim życiu, więc statystuję w cudzych. Ale nawet na trzecim planie średnio jestem potrzebna.

https://www.youtube.com/watch?v=prONQJjfTmU

środa, 14 marca 2018

14 marca (poniedziałek)


Oni należeli do innego świata, do takiego, w którym wszystko było na swoim miejscu i każdy wiedział, co ma robić: pisarze pisali, dziennikarze poszukiwali newsów, urzędnicy sporządzali dokumenty, a policjanci strzegli prawa. Byli prawie jak z utopii, dlatego ukradkiem gapiłam się na nich jak na postacie fantasy. Być może mój świat też byłby dla nich fascynujący, gdyby dowiedzieli się, że taki istnieje, gdyby go zauważyli, gdyby ktoś im powiedział, że jest taki świat, w którym nic nie jest na swoim miejscu, w którym pisarze podają kawę, adwokaci łamią prawo, menedżerki są stażystkami, a mężczyźni kobietami. I nikt nie potrafi znaleźć sobie właściwego miejsca.


https://www.youtube.com/watch?v=prONQJjfTmU


poniedziałek, 12 marca 2018

12 marca (sobota)


Może tu wcale nie chodziło o jego muzykę, może podświadomie wkurzał mnie cały czas tym, że miał łatwe życie. Takie nie do końca w porządku wobec innych, ale na pewno wygodne. Zazdrościłam mu łatwości samookreślenia, tego, jak oczywiste jet to, kim jest. Ja mogę mówić o sobie bez zażenowania jedynie używając form aktywności, że piszę bloga, że napisałam ileś tam artykułów, co nie zmienia faktu, że na pytanie, kim jestem, mogę odpowiedzieć tylko: ekspedientką w snack-barze. Michel jest muzykiem i jego „być” określa całą jego postać, nie rodzi żadnych dodatkowych pytań, nawet tych prozaicznych – z czego żyje i gdzie mieszka.

https://www.youtube.com/watch?v=prONQJjfTmU

niedziela, 11 marca 2018

11 marca (piątek)


Doszli do punktu widokowego na Poelaert, skąd roztaczał się imponujący, rozległy widok na panoramę miasta. Alena pierwsza usiadła na kamiennym murku, wyglądającym jak szeroka balustrada otaczająca olbrzymi balkon, jakim był plac Poelaert, górujący nad północno-zachodnią częścią Brukseli. Było stąd widać wierzchołki wszystkich jej istotnych budowli, złocące się w promieniach zachodzącego słońca Atomium, w głębi po lewej, śnieżnobiałą wieżę z Grand Place, Bazylikę du Sacré Coeur w oddali, Notre Dame de la Chapelle na pierwszym planie i jeszcze całe mnóstwo innych wież, kopuł czy też zupełnie pospolitych dachów, wtapiających się w niemające końca szaro-brunatno-rude blokowisko. Tutaj dopiero naprawdę czuło się strach, bo widziało się na własne oczy, że Bruksela nie ma końca. 


środa, 7 marca 2018

7 marca (poniedziałek)



Ludzie kreują się na gwiazdy mediów, którym wszystko się w życiu układa. Mogą nie jeść, mogą nie mieć pracy, ale nieustannie cykają sobie uśmiechnięte zdjęcia na tle fototapet, w podróbach markowych ciuchów produkowanych przez chińskie obozy koncentracyjne. Ściemniają wszem wobec, że oto my, wieczna złota młodzież, cieszymy się życiem jak cholera.

https://www.youtube.com/watch?v=prONQJjfTmU


poniedziałek, 5 marca 2018

5 marca (sobota)



W pustej przestrzeni betonowego parkingu metaliczne brzmienie muzyki z komórki rozchodziło się wyraźnym, nieco strasznym echem. Ostentacyjnie niszczyło grobową ciszę i zdawało się mieć moc budzenia zmarłych. Dookoła nie było nikogo, tylko ich trójka, białe worki pełne papieru i ciemne zakamarki parkingu.

https://www.youtube.com/watch?v=prONQJjfTmU

czwartek, 1 marca 2018

1 marca (wtorek)



Mam wrażenie, że ostatnio wszyscy wszystko robią na niby, ale nie myślałam nigdy o tym, że może to mieć tak daleko idące konsekwencje – że aż przestaje się istnieć bez prawdy. Dlaczego nikt się tym nie przejmuje? Dlaczego tak beztrosko nie obawiamy się bycia bandą pajaców uśmiechniętych na pokaz i ubranych w kiczowate szatki, mające przykuwać wzrok po to, by sprzedać się za jak najwyższą cenę? 

https://www.youtube.com/watch?v=prONQJjfTmU 


poniedziałek, 26 lutego 2018

26 lutego (sobota)

Schowani pod dachem zapomnianego domu, doznawali wrażenia, jakby nie dotyczył ich ten świat, który sprawia ból, który piętrzy trudności, który niszczy marzenia. Mieli świadomość, że znaleźli kryjówkę, będącą ucieczką od tego, czego nienawidzili, i nawet jeśli była bardzo prymitywna i niekomfortowa, sprawiało im wielką frajdę to, że dla całego wielkiego świata byli tam niewidzialni.



niedziela, 25 lutego 2018

25 lutego (piątek)

Czuła cały czas przeszywające zimno wewnątrz siebie, którego nie dało się pozbyć gorącą kawą, kaloryferem ani suszarką. Była tym już tak strasznie zmęczona, tymi wszystkimi brakami, które wydawały się błahe, a czyniły jej życie nie do zniesienia, brakiem skarpet, butów, ubezpieczenia. Jedyne, na co mogła liczyć, to to, że pod tą pożyczoną kołdrą przetrwa jakoś do rana, a potem spróbuje przetrwać kolejny dzień i tak dalej do wiosny.





 

sobota, 24 lutego 2018

24 lutego (czwartek)




W trudnych warunkach bytowych człowiek łatwo godzi się na dziwactwa i nabiera do siebie dużego dystansu. Ale to chyba dobrze: przestaje być pozerem, bufonem, kłamcą, staje się bardziej ludzki. Nędza uczłowiecza, w osobliwie dziwaczny sposób.



 


niedziela, 18 lutego 2018

18 lutego (piątek)



Nastrój tajemnicy i zbrodni – to było coś, czego nie mogła sobie odmówić, chciała choć przez jeden wieczór poczuć się jak panna O’Shaughnessy w „Sokole maltańskim”. To mogło być doznanie godne nominacji do Oscara. Zatem nieważne, ile by tam osób planowano zamordować dzisiaj wieczorem na tym koncercie – była na to gotowa. Miała szpilki i czerwoną szminkę. Brakowało jej tylko futra, ale niskobudżetowy film noir doby kryzysu ekonomicznego mógł obejść się bez tego rekwizytu.




środa, 14 lutego 2018

14 lutego (poniedziałek)


Pomimo mrozu ulice były pełne ludzi. Ulice, przystanki, tramwaje rozbrzmiewały chichotem zakochanych par, takich, co poza sobą świata nie widzą. Takich, co depczą innym po stopach, bo nie zauważają ich istnienia, takich, co wchodzą na mijanych przechodniów i mówią głośno, nie myśląc o tym, że nie są sami w tramwaju. Natalia pierwszy raz w życiu doświadczyła na własnej skórze, jak bardzo tacy ludzie są wkurzający. Najpierw, gdy obściskiwali się na przejściu dla pieszych, tak że omijając ich, ledwo zdążyła na tramwaj, potem, gdy opierali się o nią w tramwaju, niczym o rurkę służącą za uchwyt, albo gdy wyznawali sobie głębokie uczucia, nawijając jak najęci tuż nad jej uchem.

wtorek, 13 lutego 2018

13 lutego (niedziela)

Miała wrażenie, że jakimś podstępnym zbiegiem okoliczności została przez niego wciągnięta do świata, w którym sama o sobie nie decydowała. W jakieś prowizoryczne warunki życia, które musiała dzielić z przypadkowo spotkanymi ludźmi. Tak mógł wyglądać azyl albo więzienie.




poniedziałek, 12 lutego 2018

12 lutego (sobota)


Ciągnął ją za sobą przez całą ulicę, jedną, drugą, trzecią aż do pobliskiego parku. Ona szarpała się i próbowała mu się wyrwać. Bezskutecznie. Biegła bez butów, więc kiedy kamienie wyściełające ścieżki w parku zaczęły ranić jej stopy, zmieniła taktykę obrony i z siłowania się przeszła do wrzasku.



niedziela, 11 lutego 2018

11 lutego (piątek)


Tak bardzo wkurzały ją wszystkie rozczarowania, jakich doznawała tu seriami. Każda rzecz, która wydawała jej się sukcesem, wyjściem na prostą, interesującą możliwością, okazywała się dnem. Mieszkanie, praca, obrońcy praw człowieka, pijani artyści, kolacje, wernisaże, konferencje, wszystko było jednakowo dołujące. Zauważyła, że odkąd tu przyjechała, jedynie marzła, nudziła się i zabijała czas albo uciekała przed szalonymi ludźmi.



środa, 7 lutego 2018

7 lutego (poniedziałek)


Wydaje mi się, że to jest jakiś obszar powszechnej pustki o zasięgu globalnym. Tak jakby wszyscy wynieśli się w wirtualną rzeczywistość. Ja się wyniosłam. Chociaż wcale nie twierdzę, że tutaj jest lepiej. Zastanówmy się nad tą pustką, bo jednak ktoś to wszystko zepsuł – ten realny świat, inaczej nikt by nie chciał uciekać, chować się ani zmyślać, że jest szczęśliwy, udowadniając to zdjęciami na swoich profi lach. Ktoś spartolił sprawę, przekonując ludzkość, że fajniej jest ze sobą nie przebywać.





wtorek, 6 lutego 2018

6 lutego (niedziela)



Tak błękitnego nieba jeszcze nigdy tutaj nie widziała. Przyszłość ją przerażała i nie miała na nią pomysłu, ale uznała, że nie ona jest teraz najważniejsza. Przyszłość budują pojedyncze, niepozorne dni i to było wyzwanie dla niej na teraz, którego mogła się podjąć: niedziela, 6 lutego – co zrobić z tym dniem?

poniedziałek, 5 lutego 2018

5 lutego (sobota)




Było jej smutno, po prostu smutno. Nie miała nad czym się rozwodzić. To bardzo nieskomplikowane i szczere uczucie – taki smutek, banalny i nieciekawy, ale przy tym bardzo silny i niewyleczalny farmakologicznie. Na depresję, lęki, stres, bezsenność można garściami łykać pigułki, na smutek pozostaje tylko spacer we mgle. Miała wrażenie, jakby wszyscy ludzie na świecie spali i jakby mieli się już nigdy nie obudzić, a ona miała do swojej własnej, wyłącznej dyspozycji cały świat złożony z wyludnionych miejsc i porzuconych rzeczy. Taka sceneria skłaniała do refleksji, więc chcąc nie chcąc zaczęła myśleć o tym, co sama porzuciła.


 

piątek, 2 lutego 2018

2 lutego (środa)

Jeśli tylko nie była zmoknięta, czuła szpan, gdy tak szła we włoskich szpilkach i w eleganckim płaszczu, ze służbowym laptopem w ręku przez korytarze nowoczesnego biurowca w centrum Brukseli, do międzynarodowego biura, w którym być może nie miała wiele do roboty, ale miała ten służbowy laptop, służbowy telefon, służbowego maila, jednym słowem – wszelkie atrybuty, by zgrywać ważniarę.

https://www.youtube.com/watch?v=prONQJjfTmU


 

czwartek, 1 lutego 2018

1 lutego (wtorek)

I mimo starań od świtu do nocy w przekształcaniu siebie w ich oczekiwania, po wykasowaniu zainteresowań i pasji, ukryciu wad, wyparciu się niedoskonałości, po wymazaniu marzeń i ukształtowaniu braku charakteru, stajesz się tylko sztucznie uśmiechniętym imbecylem z nieszczerym entuzjazmem, którego oni i tak nie potrzebują.

środa, 31 stycznia 2018

31 stycznia (poniedziałek)

Miała wrażenie, że dokąd będzie biedna, nie znajdzie tutaj żadnych przyjaciół. Niby ludzie nie byli materialistami, każdy się przecież tego wypiera, ale bez pieniędzy nie mogła podróżować, nie mogła uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych ani zapisać się na jakikolwiek kurs czegokolwiek po to tylko, żeby poznać jakichś ludzi. Nie mogła też udzielać się towarzysko, bo nie miała odpowiednich ciuchów i zwyczajnie wstydziła się tego, a to odbierało jej pewność siebie, konieczną w zawieraniu znajomości. Jedząc bez entuzjazmu dwudniową zapiekankę warzywną, wśród tłumu ludzi, których w ogóle nie rozumiała, odczuwała dobitnie, czym jest odrzucenie. Przykre, bo wynikłe z bardzo powierzchownych powodów.



poniedziałek, 29 stycznia 2018

29 stycznia (sobota)


Całą sobotę rozważała różne opcje ucieczki, zanim ją zabiją, zdeprawują albo okradną. Uciec nie było trudno, tyle że można było to zrobić tylko w jednym kierunku – ku bezdomności.


 

niedziela, 28 stycznia 2018

28 stycznia (piątek)


Coś jej niszczyło charakter i nie podobała jej się ta nowa Natalia. Czyżby samotność i emigracja do tego stopnia poniewierały człowieka, że stawał się potulną, giętką istotą, dającą się wepchać gdziekolwiek, w jakie bądź poglądy i towarzystwo, byleby tylko należeć gdzieś i być z kimś, a nie odbijać się od wrogich, niedostępnych spojrzeń?

https://www.youtube.com/watch?v=prONQJjfTmU



piątek, 26 stycznia 2018

26 stycznia (środa)

Zupełnie inaczej wyobrażała sobie pracę w międzynarodowej organizacji. Spodziewała się pośpiechu, stresu, mnóstwa zadań do wykonania na wczoraj, mnóstwa ważnych ludzi przychodzących na spotkania lub zapraszających na nie. Widziała siebie w roli Sandry Bullock w „Dwóch tygodniach na miłość” ewentualnie Angeliny Jolie w „Bez granic”, tymczasem wpakowała się w najzwyklejsze w świecie nudy, choć na międzynarodową skalę.





piątek, 19 stycznia 2018

19 stycznia (środa)



Jeśli to była wolność, to była przereklamowana, a jeśli niezależność, to nie bardzo wiedziała, o co w niej chodziło. Że mogła robić co chciała, nie tłumacząc się przed nikim? Mogła realizować swoje pasje? Rozwijać potencjał? Smakować życie bez oglądania się na innych? Tak wyobrażała sobie wolność i niezależność. Ale jakie pasje, jaki potencjał mogła rozwijać i czego smakować za 4 € dziennie?

środa, 17 stycznia 2018

17 stycznia (poniedziałek)



Czuła się, jakby była ostatnią osobą na całym świecie, kompletnie samą i jedyną i jakby w związku z tym nie miała po co wstawać, bo nie było żadnych spraw do załatwienia ani żadnych ludzi, z którymi mogłaby się spotkać. 


niedziela, 14 stycznia 2018

14 stycznia (piątek)

 
Zapychając smutek pianką z cappuccino, zaczęła popadać w ten szczególny rodzaj rozdrażnienia, jaki zawsze budzą stracone złudzenia czy złudne nadzieje, jak je tam zwał, te wszystkie tego typu uczucia, które nadają się na tytuł telenoweli. Niepotrzebnie stają się tak pompatycznie rozdmuchanym sloganem, bo ich sens jest bardzo prosty – nagle wszystko okazuje się kłamstwem.