Polecany post

Rzeczy, których nie mam

     Wygląda na to, że nie mam planu i za bardzo nie wiem, kim jestem. Co, mówiąc oględnie, jest sytuacją beznadziejną, bo wynika z n...

poniedziałek, 26 lutego 2018

26 lutego (sobota)

Schowani pod dachem zapomnianego domu, doznawali wrażenia, jakby nie dotyczył ich ten świat, który sprawia ból, który piętrzy trudności, który niszczy marzenia. Mieli świadomość, że znaleźli kryjówkę, będącą ucieczką od tego, czego nienawidzili, i nawet jeśli była bardzo prymitywna i niekomfortowa, sprawiało im wielką frajdę to, że dla całego wielkiego świata byli tam niewidzialni.



niedziela, 25 lutego 2018

25 lutego (piątek)

Czuła cały czas przeszywające zimno wewnątrz siebie, którego nie dało się pozbyć gorącą kawą, kaloryferem ani suszarką. Była tym już tak strasznie zmęczona, tymi wszystkimi brakami, które wydawały się błahe, a czyniły jej życie nie do zniesienia, brakiem skarpet, butów, ubezpieczenia. Jedyne, na co mogła liczyć, to to, że pod tą pożyczoną kołdrą przetrwa jakoś do rana, a potem spróbuje przetrwać kolejny dzień i tak dalej do wiosny.





 

sobota, 24 lutego 2018

24 lutego (czwartek)




W trudnych warunkach bytowych człowiek łatwo godzi się na dziwactwa i nabiera do siebie dużego dystansu. Ale to chyba dobrze: przestaje być pozerem, bufonem, kłamcą, staje się bardziej ludzki. Nędza uczłowiecza, w osobliwie dziwaczny sposób.



 


niedziela, 18 lutego 2018

18 lutego (piątek)



Nastrój tajemnicy i zbrodni – to było coś, czego nie mogła sobie odmówić, chciała choć przez jeden wieczór poczuć się jak panna O’Shaughnessy w „Sokole maltańskim”. To mogło być doznanie godne nominacji do Oscara. Zatem nieważne, ile by tam osób planowano zamordować dzisiaj wieczorem na tym koncercie – była na to gotowa. Miała szpilki i czerwoną szminkę. Brakowało jej tylko futra, ale niskobudżetowy film noir doby kryzysu ekonomicznego mógł obejść się bez tego rekwizytu.




środa, 14 lutego 2018

14 lutego (poniedziałek)


Pomimo mrozu ulice były pełne ludzi. Ulice, przystanki, tramwaje rozbrzmiewały chichotem zakochanych par, takich, co poza sobą świata nie widzą. Takich, co depczą innym po stopach, bo nie zauważają ich istnienia, takich, co wchodzą na mijanych przechodniów i mówią głośno, nie myśląc o tym, że nie są sami w tramwaju. Natalia pierwszy raz w życiu doświadczyła na własnej skórze, jak bardzo tacy ludzie są wkurzający. Najpierw, gdy obściskiwali się na przejściu dla pieszych, tak że omijając ich, ledwo zdążyła na tramwaj, potem, gdy opierali się o nią w tramwaju, niczym o rurkę służącą za uchwyt, albo gdy wyznawali sobie głębokie uczucia, nawijając jak najęci tuż nad jej uchem.

wtorek, 13 lutego 2018

13 lutego (niedziela)

Miała wrażenie, że jakimś podstępnym zbiegiem okoliczności została przez niego wciągnięta do świata, w którym sama o sobie nie decydowała. W jakieś prowizoryczne warunki życia, które musiała dzielić z przypadkowo spotkanymi ludźmi. Tak mógł wyglądać azyl albo więzienie.




poniedziałek, 12 lutego 2018

12 lutego (sobota)


Ciągnął ją za sobą przez całą ulicę, jedną, drugą, trzecią aż do pobliskiego parku. Ona szarpała się i próbowała mu się wyrwać. Bezskutecznie. Biegła bez butów, więc kiedy kamienie wyściełające ścieżki w parku zaczęły ranić jej stopy, zmieniła taktykę obrony i z siłowania się przeszła do wrzasku.



niedziela, 11 lutego 2018

11 lutego (piątek)


Tak bardzo wkurzały ją wszystkie rozczarowania, jakich doznawała tu seriami. Każda rzecz, która wydawała jej się sukcesem, wyjściem na prostą, interesującą możliwością, okazywała się dnem. Mieszkanie, praca, obrońcy praw człowieka, pijani artyści, kolacje, wernisaże, konferencje, wszystko było jednakowo dołujące. Zauważyła, że odkąd tu przyjechała, jedynie marzła, nudziła się i zabijała czas albo uciekała przed szalonymi ludźmi.



środa, 7 lutego 2018

7 lutego (poniedziałek)


Wydaje mi się, że to jest jakiś obszar powszechnej pustki o zasięgu globalnym. Tak jakby wszyscy wynieśli się w wirtualną rzeczywistość. Ja się wyniosłam. Chociaż wcale nie twierdzę, że tutaj jest lepiej. Zastanówmy się nad tą pustką, bo jednak ktoś to wszystko zepsuł – ten realny świat, inaczej nikt by nie chciał uciekać, chować się ani zmyślać, że jest szczęśliwy, udowadniając to zdjęciami na swoich profi lach. Ktoś spartolił sprawę, przekonując ludzkość, że fajniej jest ze sobą nie przebywać.





wtorek, 6 lutego 2018

6 lutego (niedziela)



Tak błękitnego nieba jeszcze nigdy tutaj nie widziała. Przyszłość ją przerażała i nie miała na nią pomysłu, ale uznała, że nie ona jest teraz najważniejsza. Przyszłość budują pojedyncze, niepozorne dni i to było wyzwanie dla niej na teraz, którego mogła się podjąć: niedziela, 6 lutego – co zrobić z tym dniem?

poniedziałek, 5 lutego 2018

5 lutego (sobota)




Było jej smutno, po prostu smutno. Nie miała nad czym się rozwodzić. To bardzo nieskomplikowane i szczere uczucie – taki smutek, banalny i nieciekawy, ale przy tym bardzo silny i niewyleczalny farmakologicznie. Na depresję, lęki, stres, bezsenność można garściami łykać pigułki, na smutek pozostaje tylko spacer we mgle. Miała wrażenie, jakby wszyscy ludzie na świecie spali i jakby mieli się już nigdy nie obudzić, a ona miała do swojej własnej, wyłącznej dyspozycji cały świat złożony z wyludnionych miejsc i porzuconych rzeczy. Taka sceneria skłaniała do refleksji, więc chcąc nie chcąc zaczęła myśleć o tym, co sama porzuciła.


 

piątek, 2 lutego 2018

2 lutego (środa)

Jeśli tylko nie była zmoknięta, czuła szpan, gdy tak szła we włoskich szpilkach i w eleganckim płaszczu, ze służbowym laptopem w ręku przez korytarze nowoczesnego biurowca w centrum Brukseli, do międzynarodowego biura, w którym być może nie miała wiele do roboty, ale miała ten służbowy laptop, służbowy telefon, służbowego maila, jednym słowem – wszelkie atrybuty, by zgrywać ważniarę.

https://www.youtube.com/watch?v=prONQJjfTmU


 

czwartek, 1 lutego 2018

1 lutego (wtorek)

I mimo starań od świtu do nocy w przekształcaniu siebie w ich oczekiwania, po wykasowaniu zainteresowań i pasji, ukryciu wad, wyparciu się niedoskonałości, po wymazaniu marzeń i ukształtowaniu braku charakteru, stajesz się tylko sztucznie uśmiechniętym imbecylem z nieszczerym entuzjazmem, którego oni i tak nie potrzebują.